Arek Kowalczyk
W posiedzeniu wezmą udział przedstawiciele Akcji Obywatelskiej "Tak dla Elektrowni - Tak dla Śląska", m.in. Dariusz Kucharewicz - przewodniczący "Solidarności" w Elektrowni Opole oraz Tomasz Kwiatek - prezes Stowarzyszenia "Stop Korupcji".
- Nie wierzę, by jakaś decyzja dziś zapadła. W expose premier Donald Tusk ogłosił, że Elektrownia Opole będzie rozbudowywana. Projekt o wartości 11,5 mld zł miał być kołem zamachowym dla polskiej gospodarki. Potem zapadła w PGE decyzja zamykająca projekt, a następnie pojawia się furtka dla realizacji projektu. Mam tu na myśli słowa premiera, że rząd znajdzie sposób, by inwestycja ruszyła. W tych uwarunkowaniach coś oceniać, szacować – mówi w rozmowie z portalem RynekInfrastruktury.pl Dariusz Kucharewicz, przewodniczący "Solidarności" w Elektrowni Opole.
Podczas posiedzenia przedstawiciele Akcji Obywatelskiej "Tak dla Elektrowni - Tak dla Śląska", zamierzają wręczyć ministrowi skarbu, prezesowi PGE, ministrowi gospodarki i premierowi dziennik budowy nowych bloków w Elektrowni Opole. – Chcielibyśmy, aby przedstawiciele państwa podpisali się w tym dzienniku, aby było to symboliczne rozpoczęcie rozbudowy opolskiej elektrowni – tłumaczy Kucharewicz.
- Przy dzisiejszych uwarunkowaniach nie opłaca się niczego budować, czy to na węglu brunatnym czy kamiennym, czy nawet atomówki. Ale Opole przyjęto w założeniach rządu podobnie jak budowę elektrowni jądrowej. To miały być kluczowe inwestycje zapewniające bezpieczeństwo energetyczne państwa. I nie zrozumiałe jest dla nas, że jednak i ta sama spółka „wycina” ze swoich planów Opole, które jest bardzo zaawansowanym projektem, z badaniami i rozstrzygniętym przetargiem, a jednocześnie pakuje setki milionów złotych w projekt jądrowy, który nie wiadomo kiedy i czy w ogóle się rozpocznie. O co tu chodzi – pyta przewodniczący „Solidarności”.
- Warto realizować Opole, bo po pierwsze jest to już bardzo zaawansowany projekt, który ma szansę działać w 2017 r., czyli w okresie, kiedy może być problem z zapotrzebowaniem na energię elektryczną. To jeden z powodów. Drugi to chociażby kwestia polskich miejsc pracy. Załóżmy, że Opole nie powstanie, a energię trzeba będzie kupić za naszą granicą. Damy zarobić zagranicznym koncernom i stworzymy miejsca pracy w Niemczech czy Rosji – komentuje Kucharewicz. – Polska Grupa Energetyczna jest spółką zależną od skarbu państwa. A jeśli jest tak, że jedyną osobą, która ma coś do powiedzenia, która ma wpływ na podejmowane tam decyzje jest prezes, a szef resortu skarbu czy premier nie mają nic do gadania, to nie możemy mówić w przypadku PGE o zapewnianiu przez tę spółkę bezpieczeństwa energetycznego państwa. A to powinno być jedno z podstawowych zadań PGE – podsumowuje.
Przypomnijmy, że PGE Polska Grupa Energetyczna poinformowała, że 4 kwietnia 2013 r. zarząd PGE Górnictwo i Energetyka Konwencjonalna (spółki zależnej PGE) podjął decyzję o zamknięciu zadania inwestycyjnego „Projekt Opole II” polegającego na budowie nowych bloków nr 5 i 6 opalanych węglem kamiennym w Oddziale Elektrownia Opole. Jako wyjaśnienie przyczyn rezygnacji z inwestycji PGE podało ograniczenia efektywności ekonomicznej ze względu na zmiany na rynku energetycznym oraz w otoczeniu makroekonomicznym. Analizy przeprowadzone przez spółkę wykazały, że ze względu na portfel wytwórczy PGE, oparty głównie na węglu brunatnym, oraz inne projekty inwestycyjne prowadzone w Grupie PGE, kontynuowanie Projektu Opole II nie przyniosłoby wzrostu wartości dla akcjonariuszy PGE.
Donald Tusk zadeklarował niedawno, że rozbudowa elektrowni w Opolu o dwa nowe bloki zostanie zrealizowana. „To jest jedna z wielu inwestycji, które zapowiadaliśmy. Po przeanalizowaniu wszystkich danych na rynku uznaliśmy, że rząd znajdzie środki i sposoby, aby ta inwestycja była prowadzona zgodnie z naszymi zamiarami" – powiedział Tusk.